Od powrotu z Giżycka minął przeszło miesiąc, przez ten czas moje wycieczki ograniczały się wyłącznie do znanych już dobrze tras. Gdzieś w środku czuć było,że "to nie to", że czegoś brakuje...W niedzielny poranek w głowie krążyło jedno pytanie, gdzie tym razem.... i tak wybór padł na kierunek południowo-wschodni od Grodziska,a dokładnie na okolice Gostynia i Śremu. Z domu wyruszam o 10:40 zaopatrzony w aparat,kurtke przeciwdeszcz., mape i podręczny, zestaw naprawczy. Kieruje się w strone Kościana, trasa dość dobrze znana i raczej mało przeze mnie lubiana. Dobre tempo sprawia, że w niecałą godzinę jestem już w Kościanie. Dalej jadę do Racota znanego z wiernego kibicowania polskim olimpijczykom. W Racocie ładna stadnina koni utrzymana w dawnym stylu. Droga mija przyjemnie. Słońce lekko przygrzewa, aut jak to często bywa w nd. nie za wiele a do tego asfalt całkiem całkiem. Mijam kilka mniejszych miejscowości aż docieram do Lubinia, gdzie swoja siedzibę ma opactwo Bernardynów, co roku wizytowane przez grodziskich pielgrzymów. Reszta drogi do Gostynia mija szybko, choć powoli zaczynała się jazda pod wiatr. W Gostyniu ku mojemu rozczarowaniu nie było nic ciekawego, co prawda całego miasta nie objechałem, ale też to co zobaczyłem skutecznie zniechęciło mnie do dokładniejszego zwiedzania. Z Gostynia kieruje się w strone Śremu, robiąc przy okazji pierwszy przystanek po 76 km;) Małe zakupy, uzupełnienie płynów i ruszam dalej. Kolejny przystanek w Dolsku, gdzie znajduje się jezioro. Na terenie przy plaży zbudowano cały kompleks wypoczynkowy. Budynek z czuwającymi ratownikami, 2 pomosty, dużo drzew,ławki i knajpki sprawiają, że cały ośrodek prezentuje się bardzo ładnie. Kilkunastominutowy odpoczynek chyba bardziej dla ducha niż ciała i opuszczam Dolsk. Droga do Śremu to głównie ruch wahadłowy. Ale za to jedzie się bardzo przyjemnie, gdyż asfalt jest świeżo położony. Śrem jako miasto jest dość rozległe więc było gdzie krążyć. Z ciekawszych miejsc mijam wieże oraz klub Tropicane, obchodzącą swoje 14 urodziny a mi kojarzący się głownie z wypadem z czasów liceum i dobrym kolegą z Anglii. Wyjeżdżam ze Śremu i kieruje się na Czempiń,a dalej na Gołuchowo. Wjeżdżam na ruchliwą "piątkę", na szczęście pobocze szerokie więc można podróżować bezpiecznie. Po pięciu godzinach jazdy docieram do Modrza, czuć już przejechane km więc staram się utrzymywać tempo ok. 24 km/h, aby podróż nie trwała za długo. Dalsza droga przez Granowo i Kotowo to już nic ciekawego gdyż po prostu większość tego odcinka pokonywałem już mnóstwo razy. I tak po ponad sześciu godzinach jestem w domu- zmęczony, ale zadowolony, że kolejne ciekawe miejsca są na moim koncie:) Poniżej fotki: