Kamieniec-Wielichowo-Rako-Jabłonna-Cicha góra-Bukowiec-Grox
Wtorek, 19 sierpnia 2014
· Komentarze(0)
Do domu wróciłem dziś dośc późno bo ok 17:40, humor po pracy kiepski żeby nie powiedzieć inaczej o moim stanie ducha. Lekarstwo mogło być tylko jedno-rower. O 18 ruszam na moją ulubioną ostatnio trasę z zamiarem jej wyciągnięcie o dodatkowe km. Do Kamieńca tradycyjnie z wiatrem, do Wielichowa pod wiatr, szczęście, że wziełem rękawki, które ubrałem już przy wyjeździe z Wielichowa. Niestety dni są coraz chłodniejsze i krótsze, wtedy m.in. super sprawdzają się rękawki, które kupiłem w tym roku na wiosnę-polecam. Za Wielichowem walka z hopkami i zjazd do Rakoniewic, za którymi do Wioski dobrze się rozpędzam i szybko jestem w miejscu, które często ostatnio odwiedzam. Tym razem zamiast skrętu na Grodzisk jadę do Jabłonnej, wiatr boczny i mimo dobrego kawałka asfaltu jakoś nie mogłem się porządnie rozpędzić, z pomocą przyszedł traktor, który minął mnie całkiem szybko. Takiej okazji nie mogłem przepuścić, stanełem w korby i wio za czterokołwcem. Kierowca i pasażer nawet obserwowali jak im siedzę na kole;) Skończyło się zaledwie po kilku minutach, kulturalnie podziękowałem Panom a oni zatrabili na do widzenia:)
Od Woli JAbłońskiej już bez większych przychód w dośc stałym tempie docieram do Bukowca, króciutki stop na wyprosotowanie pleców(ach te moje lędźwie;-/) i kręce dalej do Grodziska, jeszcze tylko mała runda po obwodnicy żeby dokręcić do 70 km i można kierować się na Drzymały 3.
Dobrze mi się dzisiaj jeździło, a przejażdżka okazała się zbawienna dla cierpiącego ducha, szkoda tylko, że mimo pracy za biurkiem znów ciężko o w miarę szybkie powroty co znacznie utrodnia wieczorne jeżdzenie...
Od Woli JAbłońskiej już bez większych przychód w dośc stałym tempie docieram do Bukowca, króciutki stop na wyprosotowanie pleców(ach te moje lędźwie;-/) i kręce dalej do Grodziska, jeszcze tylko mała runda po obwodnicy żeby dokręcić do 70 km i można kierować się na Drzymały 3.
Dobrze mi się dzisiaj jeździło, a przejażdżka okazała się zbawienna dla cierpiącego ducha, szkoda tylko, że mimo pracy za biurkiem znów ciężko o w miarę szybkie powroty co znacznie utrodnia wieczorne jeżdzenie...